Dziennik Jurajski    

18-31 Lipiec 2005

Tegoroczne lato, jak co roku ściągnęło do Jury gości spragnionych słońca i wody (w jeziorze). Susza lipcowa zaczęła dawać się mocno we znaki, najlepiej widać to na słomianym trawniku. Czy tak będzie cały czas w czasie mojego pobytu?

Jurajskie śniadanie jak zawsze zdrowe, kaloryczne, dietetyczne

Chwila odpoczynku zawsze się przyda na lepsze trawienie, lecz potrwa niedługo gdyż .....

..... pierwsi goście imieninowi dobili do przystani Jurajskiej. Z torbami pelnymi prezentów spieszą do solenizanta.

Stali bywalcy wiedzą co najbardziej potrzebne w gospodarstwie.

Sztuka wygłaszania toastów , chociaż zanikająca, jest mocna stroną  „ Maowca”

Dzień bez hołdu dla kierownictwa byłby dniem straconym....

Na Jurajskiej przystani

Jurajskie widoki

Kolejny dzień imienin Hazaja, kolejne toasty i smakołyki...

Konrad z koziej fermy jak zawsze z pomysłowym i praktycznym prezentem. Właśnie wręcza poszukiwacz metali o poszerzonym zasięgu działania.

Przechodnia czapeczka zdobywcy ryczących czterdziestek..

Przy śniadaniu następnego dnia. Zaraz, zaraz czy to na pewno śniadanie?

Elma 2 czy Szelma 2 ???

Sobotnie imieniny Hazaja.

Jadą goście jadą....

Sponsorzy mile  widziani....

Podolanka w wykonaniu Hazaja

Niedzielne południe.

Po mszy w intencji Teresy poszliśmy na cmentarz

Widok z Józkowej Góry...

(212  m.n.p.m.)

Na wieczór młodsza młodzież przygotowała krótką inscenizację teatralną,

Na rozpoczęcie spektaklu trzeba było trochę poczekać by widzowie mogli zająć dostępne miejsca, w tym i za drzwiami....

Narrator przedstawienia miał zapewne za słabo oświetlony tekst by nadążyć z czytaniem komentarza stosownie do rozwoju sytuacji ...

Charakteryzacja i kostiumy jak w teatrze BAJKA

Owacjom nie było końca.

 Pewien niedosyt akcji teatralnej zaowocował pełnym bisem spektaklu.

Ela – impresario artystyczny spektaklu.

Kolejne Jurajskie imieniny. Tym razem Hanny.

I kto tu śmie narzekać po kątach na codzienny wikt Jurajski .......

Kierownictwo w dobrym humorze .....

.... i biesiadnicy również

Gdzie się dwóch kłóci .....

.... tam trzeci korzysta z leżaka

Samotny biały żagiel w wieczornym słońcu

Ognisko czyli wieczór poezji śpiewanej w domu Eli

Tomek z gitarą jest

dla Joasi parą....

Rosyjskie romanse ożywiły nostalgię za  rodzinnymi kresami ....

Jakiś czas później wybrałem się na wycieczkę Hazajową łódką  „QRP Tajfun”. Moim celem było trzecie jeziorko, naprzeciw przystani Jurajskiej.

Jestem już na drugim jeziorku i pogoda jeszcze dopisuje.

Przesmyk pomiędzy drugim a  trzecim jeziorkiem

Wodne kwiaty

Urzekające piękno Nenufarów .....

...i  innych bagiennych kwiatów.

Były czasy że cala powierzchnia trzeciego jeziorka była zasłana liściani  i wówczas nie miałem odwagi tu wpływać.

   Brakuje  bajkowej Calineczki

Czas wracać - pogoda się szybko zmienia.

 I tak nie zdążyłem przed deszczem. Pierwszy przeczekałem pod drzewem,  drugi złapał mnie w połowie drogi z zatoki do przystani Jurajskiej. Na wszelki wypadek i dla ciepła kapok mam na sobie..

A teraz wygrzać się w łóżku, ,jak na ironie - w blasku ponownie pojawiającego się słońca

Wieczorny widok z okna na pole

Innego dnia.....

.....generalna próba zrekonstruowanego stołu na przystani Jurajskiej

Nie wszyscy pili

Coca Cole

Będzie miód Jurajski...

Czas urlopu mija szybko. Powoli trzeba myśleć o powrocie do domu.

21-28 Sierpień 2005

Mniej więcej po miesiącu ponownie zawitałem do Jury.  Po części za sprawą Ewy, kuzynki Hazaja, którą znalem od lat. Umówiliśmy się na spotkanie w Warszawie.

Ja byłem przekonany że mam czekać na lotnisku, tymczasem Ewa przyjechała pociągiem  od razu na Warszawę Zachodnią. Na szczęście miała mój numer komórki i po kilku minutach spotkaliśmy się . Godzina to jednak bardzo mało.

Dlatego nieoczekiwanie pojawiłem się w Jurze. Był tylko jeden wieczór by trochę porozmawiać,

Razem z Ewą była jej znajoma Pat.

Zdjęcie to zasługuje na uwagę techniczną gdyż zostało zrobione wyłącznie  przy świetle kuchennej świetlówki Hazaja.

Kolejny poranek Jurajski.

Swoją drogą wschód słońca przyjemniej obserwuje się w końcu sierpnia niż połowie lipca. Dlaczego?

Wczesne śniadanie przed odjazdem Pat

Dla Pat wiele rzeczy w Europie było pierwsze, w tym podróż maluchem...

Korzystając z okazji zwiedziłem

Biebrzański Park Narodowy. Niestety tylko te fragmenty gdzie dało się dojechać samochodem.

Stopień wodny na kanale Augustowskim we wsi

Śluza z 1826 roku .

Widok z traw na Biebrzę

Z mostu we wsi

Fragmenty umocnień w okolicach Osowca

Na krótko zawitali do Jury młodzi Niemcy chcący na przystani zbudować tratwę.

Półfabrykaty zostały przywiezione z Koziej Fermy.

To się musi rozpaść zaraz po zwodowaniu. Plastikowe sznurki nie wytrzymają tych obciążeń, poluzują się ....

No cóż. Niech się młodzi uczą na błędach .....

Annike i Benniamin bez chwili przerwy budują swoją tratwę.

Moment wodowania połączony z obróceniem szkieletu tratwy.

A jednak nie zatonęło, nie rozpadło się, nie połamało się ,

 nie ............

Pierwsze próby na wodzie nadzoruje Hazaj.

Nazajutrz tratwa dostała maszt i żagiel z peleryny .

Na kilka minut przed odpłynięciem z Jury

A jednak płynie i to nawet z pomocą żagla.  Wieczorem zauważono naszych podróżników w okolicach kempingu w Jorze.

Miłych wakacji.