Majówka 2009
Tuż przed pierwszym maja zjechali :Jola,
Marysia ze Zbyszkiem i Jasiem. Przybyły też Kuki.
Majówka i imieniny Marysi były udane. Z wody przybyli Maowce
ze Szkiełkami. Hazaj przyjechał nowym samochodem
Fiatem UNO 60S podarowanym przez Karola Wójcika. Samochód 17 letni po162 tys km, ale sprawny, ładowny i dużo wygodniejszy od
Malucha. Hazaj późno wyjechał z Warszawy i wymyślił
żeby przenocować w Jadwisinie u Misiaczków. Byłem
serdecznie przyjęty z kolacją i śniadaniem.
7 maja
środa
Towarzystwo wyjechało 4 maja i zrobiło się pusto i
smutno. Od Eli przywieźliśmy trzy samochody mienia i jeszcze na dwa zostało.
Dziś u Eli został całkowicie ewakuowany strych. Ela ma dwóch pracowników i
przygotowuje się do sezonu. Naprawili boiler, w
budynku B wprawili wkład kominkowy i przygotowują fasadę domu do pomalowania w
fioletowe paski. Tomek też remontuje cała parą.
8 maja piątek
Na razie mam dużo wody /140 litrów Kurwa!
Komputer zjadł moje pisanie!
9 maja sobota
Znakomita pogoda,
powietrze przejrzyste, baterie dają dużo prundu /2 do
3 A/. Prace gospodarcze , mycie naczyń, kopanie ogródka, sianie kopru,
siedmiolatki, sałaty, przygotowanie grządek pod następne nasadzenia. Na każdą
grządkę po kilka wiader kompostu. To jest najwieksza
uciążliwość. Zostały na deser grządki zaperzone, ale to na później. Trzeba założyć inspekt bo w nocy temperatura znacznie spada. Temp wody po
południu 13.5 stopnia. AGajewicz
już będzie się kąpał. Jutro, po przyjęciu u Litwińskich w Różanie, przyjadą Gajewicze i Jola. W związku z tym pełne pogotowie. Trzeba
zrobić pozorny klar, bo wódz i tak się do czegoś przyczepi. Po deszczach trawa
rośnie jak głupia. Przed wieczorem mamy odwiedziny pani Eli z Janeczką i dwoma pracownikami. We
wtorek, Ela wyjeżdża na miesiąc do Warszawy. Ptaszek zlustrował gniazdo nad
wejściem do drewutni. Przydałoby się kilka domków dla ptic.
10 maja niedziela
Około południa zjechali Gajewicze i Jola. Jola jak kombajn zabrała się za sadzenie
nowych roślinek i obcinanie gałęzi itd. Itp.Ja Hazaj pracowałem w ogrodzie. Kopanie, potem warstwa ziemi z
kompostu, rozgarniecie i powtórne skopanie .Przy
okazji dodaję dolomitu i azofoski. Posadziłem i zasiałem :48 szt. z rozsady sałatę, dwa rządki cebuli i dwa rządki
czosnku. Ponadto w przyszłym inspekcie: sałatę, RUKOLĘ, zieloną bazylię i
czerwoną bazylię. Wieczór spędziliśmy na wspomnieniach z wojaży zagermaniczych. Andzrej ciekawie
opowiadał o pobycie w Hiszpanii i w Gibraltarze. Obaliliśmy przy tej okazji Palikotówkę
/nie do końca/. Psy się uśpiły i nic nie klaszcze ze Dworu.
12.maja wtorek
Rano o 0615 pobudka. Pani Jola jedzie po pracy w Instytucie. Wyjeżdża po śniadanku
ok. 0705. Docent Kiszczak pilnował się i
od pół godziny , w samochodzie, czekał na wyjazd do pracy. Pani Jola,
niewyspana, zmęczona pracami w Jurze, nie ma humoru. Najpierw opieprza nas
dlaczego nie gotuje się kaszka dla psów, potem po kąpieli w jeziorze
, pyta:
Dlaczego psy jeszcze nie dostały jedzenia.
Nie zauważyła i nie pochwaliła, że herbata zaparzona na stole i zrobiona
jest sałatka z zieleniny, chleb nakrojony i przy stole służba gotowa na każde
skinienie.
Przy wyjeździe, przed bramą, służba w uniżonym ukłonie żegnała Dziedziczkę
życząc dobrej drogi.
Dziś Andrzej sprowadził IGAMĘ II DO PORTU w Jurze. Po
drodze przeżył chwile grozy bo zgasł silnik i wiatr spychał Go na skały.
Jakoś udało się silnik uruchomić i szczęśliwie wylądował w porcie. A wiater był silny i zimny. Silnik był po przeglądzie przedzimowym . Ten przegląd polegał na pobraniu opłaty 80
PLZ. Marysi przegląd kosztował w ubiegłym roku 600 PLZ ale za to nigdzie nie zaglądali i niczego nie
czyścili w rezultacie były jaja z uruchomieniem. Dopiero dobra rączka Maowca rozebrała gaźnik i wyczyściła z farfocli. Iga
serwuje smaczne
śniadanka, obiadki i przystrojone zielskiem kolacyjki. Przed
wieczorem wizyta u Tomka. Tomek buduje łazienkę z Wucetem.
Powstaje też instalacja do szamba. Instaluje rury wodociągowe tak, aby można
było podłączyć termę do ciepłej wody. A pogoda zrobiła się słoneczna, ale za to
wieje bardzo silnym i zimnym wiatrem. W ogródku jest już inspektorat, /inspekt/ który przyspieszy wschód sałaty, rukoli, bazylii zielonej i czerwonej. W Rynie zakupiliśmy
czosnek. Wygląda tak jak
u nas w końcu lipca. Sadzimy go. Może coś z tego będzie. Będziem pięknie pachnieć.
13 maja środa
Noce zimne w dzień słonecznie z cumulusami. Nadal wieje
i Andrzej marznie przy robotach w łódce. Nadal prace w ogródku. Posiałem
czerwone buraczki, posadziłem ok. 120 ząbków czosnku, posiałem majeranek, cząber i kminek.
Wkopałem rusztowanie pod wspinające ogórki. Sucho jest i muszę podlewać.Obiadki znakomite dziś dodatkowa atrakcja - młoda
kapusta.
14 maja czwartek
Znów ładna
pogoda z cumulusami. Chladno i oblaczno. Sadzę nasiona ogórków. Słońce i suchy
wiatr powodują szybkie wysychanie grządek z płytko zasianymi nasionami. Co dwie
godziny podlewam. Na noc nakrywam inspekt a grządkę z majerankiem cząbrem
i kminkiem otulam starym kocem.
Niebo pogodne i spodziewam się przymrozku. W TV
ostrzegali, że minus trzy. Palę pod kuchnią. Czajnik przyjaźnie mruczy i słychać płomień z paleniska. A Gajewicze
o zmroku /godz 21 15/ poszły spać .
18 maja poniedziałek
Znów kilka dni minęło szczęśliwie. W sobotę popadało. Zachomikowałem
ok.
a bazylie czekają. Dziurę szczura zatkałem blachą i
wystawiłem mu poczęstunek z trutki na szczury. Dziś otrzymałem maila, że dowód
rejestracyjny czeka w Miejskiej Radzie. Jutro Marysia odbierze tylko problem -
kto tu przywiezie. Pojawiły się roje komarów. Andrzej G. nadal sposobi swoją
łódkę. Iga gotuje smaczne obiadki a śniadanka i kolacyjki z pięknie
przygotowanymi półmiskami cieszą oko i pobudzają apetyt. Dostałem list polecony
z Gminy Mikołajki, zawiadamiający, że mogę głosować tutaj w Baranowie.
22 maja piątek
Pisałem kronikę we środę, ale napięcie na akumulatorach
spadło i diabli wzięli cale wypociny. Wczoraj w nocy była burza, ale bez dużego
wiatru. Napadało
24 maja niedziela
Pogoda fajna. Rano oblucje w
jeziorze. Robię zakupy w Użrankach /sklep do 13 00 otwarty/.Po drodze z
Użranek do Jury spotykam panią Janeczkę,
która raźnym krokiem wracała z kościoła
Oczywiście podwożę. U Eli mili
goście pracują kosiarką. Wczoraj przyszło dwóch panów w sprawie projektu
elektryfikacji. Dziś miałem miłe odwiedziny. Z pobliskich Warpun /Warpunów?/ przyjechał mój kolega Julek wraz z córką,
anglikiem jej mężem i wnuczkiem. Bardzo im się podobało. Steef
od razu poszedł łapać rybki. Nawet
złapał cztery, które natychmiast wypuszczał. Telefonujemy do Joli. Wróciła z
Oleśnicy, gdzie odwiedziła Mamę. Mama zamieszkała u kuzynki i jakoś powstał
dobry układ. Obie starsze panie są zadowolone, że mają towarzystwo. Buduję
kozła do cięcia drzewa. Po kolacyjce ostry marsz z kijkami do Tomka.
27 maja środa
Wczoraj odbyłem wyprawę do Mrągowa. Pierwsza sprawa –
naprawić koło z czterema gwoździami. Pan oponiarz
orzekł, że ta opona nie nadaje się do reperacji. Po obejrzeniu pozostałych –
podejmujemy decyzję : cztery nowe opony zostały zamówione i w czwartek będą
czekać. Koszt ok. 520 zł. Potem PKO BP i
z gotówką poleciałem na rynek. Zakupiłem co zobaczyłem .Było tego na trzy
wiadra. Zakupiłem karton ciasteczek i
kilo chałwy tureckiej, kartofle młode i stare, paprykę, doniczki z wyrosłą
szałwią, miętą i z bazylią. oraz nasiona fasoli, buraczków, kopru itd. W domu
towarowym zakupiłem mleko, maślankę i kupę innych rzeczy. Samochodem coraz
lepiej się jeździ.
Dziś spodziewamy się gradobicia, burz i obfitych opadów.
Wszystko zapowiada TV. Więc rano pospiesznie rozsadzam miętę, szałwię i
bazylię. Dwa rządki bazylii sadzę na czosnku, który potraktowany komercyjnym
zabezpieczeniem nie chce kiełkować.
Deszcz spadł ,ale padło tego 1.5 mm/m.^2.Gradu, burz nie było. Na grobie Teresy
zasadziłem trzy gazanie. Gajewicze
śledzą pilne pogodę i chyba nie popłyną w rejs. Do końca tygodnia nic się
nie zmieni.
28 maja czwartek
Rano słonecznie, później obserwujemy trzy rodzaje chmur.
Coś się szykuje. Około południa robi się pochmurno a ok. 17 zaczyna padać i
leje do tej pory /22 00/. Drobny deszcz .Udało się napełnić wszystkie kanistry
i wiadra. Od rana ostro pracowałem na ogródku Anuli . Ogródek Anuli znajduje
się za płotem w lesie. Ok. 100 lat temu Anula założyła tam ogródek o wymiarach
metr na 1 i ½ m.^2.Trudne kopanie bo tam pełno perzu. Skopałem, dodałem
kompostu i azofoski, Posadziłem fasolę pnącą
BLAUHILDE, zasiałem koper, buraczki i ogórki. Tu w lecie można do
nieskończoności raczyć gości kiszonymi ogórkami. Między innymi Jura z tego
słynie. Gajewicze na taką pogodę nie chcą wypływać.
Nie dziwię się. Andrzej wszystko doklarował, ale po
próbnym rejsiku okazało się ,że miecz jest
zaklinowany i nie można go opuścić a roler lekko się
zacina. Iga serwuje wspaniałe obiadki.
31 maja niedziela
W piątek przyjechała Jola. W sobotę i w niedzielę
pracuje za co najmniej 12 najemnych robotników. W ruch idzie kosa spalinowa,
dosadza następne kwiatuszki i krzaczki. Dobrze że co dnia po południu
przychodzi burza lub deszcz. Wieczorem woda w jeziorze ma 17 stopni. Rano miała
16 stopni. Z Andrzejem kąpiemy się. Taka kąpiel
jeszcze nie sprawia przyjemności. W ubiegłym tygodniu wykonaliśmy
polecenia i obcięliśmy gałęzie uschniętej jabłonki, pocięliśmy na opał kilka
bali sosnowych. Z własnej inicjatywy buduję kozioł do cięcia drzewa. Stary, po
30 latach eksploatacji nie nadaje się do
reperacji.
Wykonuję ramę do piwnicznego okienka. Stare wygniłe zostało
rozbite w zimie przez złodziejaszków.
Nie weszli tamtędy bo okienko jest zabezpieczone
wmurowaną sztabą. Przez to wybite okienko, do domu dostały się stworzonka.
Prawdopodobnie szczur, kuna albo jeszcze coś innego. Jola z Marysią były tu
podczas Swiąt Wielkanocnych. Zastały zdewastowaną
kuchnię i pokój tzw. babci. Szczurek jeszcze tydzień temu dawał się we znaki
nadżerając pomidory i kalarepki. Zastosowana trutka chyba poskutkowała albo
szczurek zmienił mieszkanie. W piątek funduję panu samochodzikowi, cztery nowe
opony. Przy tej okazji, pan Krysiak, wulkanizator opowiedział mi całą sagę
swojej rodziny. Zmiana opon trwała 15 minut, ale całość pobytu zajęła mi trzy
godziny. Na rynku pokazały się truskawki i duże młode kartofle.