1 maja 2012 wtorek

Nadal piękna słoneczna pogoda. Składamy Karmenie   życzenia  urodzinowe. Rano, przed odpłynięciem na Nidzkie, Jurek ostrzy noże do kosiarek. Oba nadają się do wymiany. W wielkim trudzie przekopuję ziemię w ogródku. Do dzisiaj posadziłem ok. 30 cebul z przeznaczeniem na zieloną nać, dwa rządki czosnku, koper, rzodkiewkę , posiałem marchew i pietruszkę. Na razie 1/3 ogrodu jest zagospodarowana. Jasio z Jolą robią wiosenne porządki na kwietnikach .

 

2 maja 2012 środa

Nadal słoneczna pogoda, lecz jest nieco chłodniej. Od jeziora wieje zimnym powietrzem. Panie opalają się w tym mocnym słońcu. Jola kosi trawę. Nadal uruchamiam ogród warzywny. Na przyszłe grządki wysypuję kompost. Sieję cebulę siedmiolatkę, sadzę dymkę III klasy /największa/, i ok. 80 ząbków dorodnego polskiego czosnku. Dzięki pompie mamy pod dostatkiem wody. Podlewam posadzone warzywa. Grzejemy wodę na słońcu żeby po robocie wykąpać się na świeżym powietrzu.

 

3 maja 2012 czwartek

Imieniny Marysi. Mamy uroczyste śniadanie na zielonej trawce przy pięknym słońcu. Ucztujemy w 4 osoby . Normalne śniadanie przy akompaniamencie śpiewu ptaków. Jola kosi trawę, która rośnie jak głupia. Pracuję intensywnie w ogródku. Zakładam 9 metrową folię ograniczającą ekspansję podagrycznika /chwastu/ z pod krzaków porzeczek. Przygotowuję grządkę na ogórki. Podlewam posiane grządki błogosławiąc Maowców, fundatorów wodociągu. Po południu odwiedził nas sąsiad Tomek. Przed wieczorem, jak zwykle, panie z Jasiem, psami udają się na spacer na Górkę widokową. Przed bramą zatrzymał się samochód. Kierowcą był Krzysztof Bussold. Bywalec w Jorze za czasów Jassera. W międzyczasie ukończył architekturę na Politechnice Warszawskiej, przebudował rybacki kuter na jacht /s/y Barrakuda?/, żeglował po morzach, aż osiadł w Kutach gmina Pozezdrze. Obecnie, wraz z żoną Ewą prowadzą firmę Piece kaflowe, ceramika artystyczna. Sprezentował folder, gdzie można sobie oglądnąć oferowane piece kaflowe. Zaprosił na odwiedziny. Ja Go nie pamiętam i Jola też sobie nie przypomina. Prognozy zapowiadają nadejście burz i spadek temperatur nawet do nocnych przymrozków. My się nie boimy i nie wierzymy, że może się coś  w pogodzie zmienić. Księżyc dobija do pełni, a to wróży zmianę pogody. Nie wierzę temu stwierdzeniu, ale coś w tym jest… Przy takim układzie słońca i  księżyca, występują najwyższe przypływy. Ten wpływ grawitacyjny może wywoływać przyspieszenie  zmiany pogody. Przed wieczorem pokazało się trochę warstwowych chmur. Teraz w nocy jest temperatura 10 stopni a w domu 17.

 

5 maja 2012 sobota

Nieco pochłodniało, pokazały się chmury, odrobinę popadało i nadal jest jak w środku lata. Dziś przywiozłem dużą butlę gazu. Podrożał  i teraz kosztuje 60 zł. Odwiedziłem Tereskę i  na Jej grobie posadziłem kwiatki. Wieczorem nieco popadało i temperatura spadła do 11 stopni. Marysia pakuje się, bo chce jutro rano, skoro świt, pojechać do Warszawy. Jola demonstruje na komputerze slajdy z wyjazdu do Chin i Nepalu.

 W Japonii wyłączono 54 elektrowni atomowych, które dostarczały 1/3 energii elektrycznej. Ale jaja! Mają być przeglądnięte i później włączone.  Przypuszcza się, że nikt nie wyda pozwolenia na ponowne uruchomienie.

 

6 maja 2012 niedziela

Rano o 7000 odjeżdża Marysia. O 1215 melduje smsem, że dojechała. Rano małe zachmurzenie. Słońce mocno przypieka – znaczy będzie burza. I przyszła burza o 1130. Mocno polało, sypnęło gradem i groźnie gromiło. Suma opadu to tylko 9  mm.

Przed burzą zdążyłem przygotować grządkę pod ogórki. Zastanawiam się czy już siać do ziemi, bo tu robi się zimno. Teraz tj. o godzinie  2200 temperatura wynosi tylko 8 stopni i ogórki mogą nie wykiełkować. Jola pracuje nad usuwaniem gałęzi po padniętej sośnie. Jak to zobaczyłem, nie wzywany , z własnej inicjatywy, stanąłem do pomocy. Sosna została posadzone przez Romana. Pamiętam , jak usuwaliśmy z niej gąsienice. Wtenczas sosna nie była wyższa niż 2 metry. W listopadzie ubiegłego roku, wichura złamała ją na wysokości 9 metrów. Ten czubek sosenki miał średnicę 45 cm i mnóstwo gałęzi. Sprzątanie tego zajęło nam całe popołudnie. Konary zostały odstawione do późniejszego pocięcia, a gałązki z igłami były spalane na ognisku. Przypłynęli Maowce z Karoliną /  mistrzyni Swiata w tańcach/. Znów miły wieczór w doborowym towarzystwie. Jest zimno . Palimy pod kuchnią gałęziami sosny. Sarcozy przegrał wybory.

 

7 maja poniedziałek

Jola raniusieńko o 7  jedzie do pracy. O 12 melduje, że dojechała. Dowiadywała się jak Pluszak przeżywa rozstanie. Pies został powierzony mojej opiece i przez 10 dni mam kim opiekować się. Najwyraźniej nie tęskni i cały czas asystuje przy jedzeniu. A nóż coś wpadnie. Na nocleg przeniósł się do mnie i rezyduje pod piecem. Usuwam resztę gałęzi z pod złamanej sosny i palę je w ognisku. Zajmuje to czas do zmroku. Bolą krzyże od schylania i nogi od chodzenia.

 

8 maja 2012 wtorek

Od rana pełne słońce. Chłodno. W nocy najniższa temperatura wyniosła tylko 1 stopień. W słońcu ciepło i bierze ochota do opalania się. Po południu przybywają A Gajewicze. Znowu zaludniło się w Jurze. W ogrodzie sieję nasiona ogórków, roszponki  i kolendry. W domu temperatura spadła do 15 stopni. Palę pod kuchnią i w piecu. Próbuję palić konarami sosny. Są jeszcze za mokre i niechętnie się palą. Piec słabo grzeje po tym eksperymencie. Odwiedził nas sąsiad Tomek. Dziś był u Niego różdżkarz i wyszukał dwa miejsca na studnię. Trzeba wiercić 30 m! Władimir Putin został zaprzysiężony na prezydenta /na 6 lat - pożyjem pasmotrim/.

 

9 maja 2012 środa

Od rana piękne, mocne słońce, jest cieplej w porównaniu z dniem wczorajszym. Andrzej pojechał do Rynu, do Jankowskiego odpakować łódkę  zakrycia zimowego. Wszystko jest OK. Nie ma przetarć, pokrowca . Jest to wynik doświadczeń żeglarza, który wie co może zrobić wiatr i zima. Pracuję w ogródku. Kopię dużą grządkę i wykonuję 250 % normy. Sieję dwa rzadki kopru, sadzę kabaczki i cukinie do rozsadnika. Moczę fasolę przed posadzeniem. Specjalną motyką spulchniam ziemię między posianymi jarzynami. Wieczorem, po kolacji, dyskutujemy z Andrzejem na temat zagrożeń  wybuchów wulkanów, uderzeń bolidów, wybuchu supernowej itp. Oczywiście też o nieskończonej wielkości Wszechświata i trudności wyobrażenia tego sobie. Noc ciepła o 23 jest 11 stopni. Aaaaa kotki dwa.

 

12 maja 2012 sobota

Dotychczas było ciepło i przyjemnie. Wczoraj przeszedł front burzowy i do rana temperatura spadła do 10 stopni. Było dużo wyładowań , przeważnie w chmurach. Spadło tylko około 10 mm. Przez cały dzień zimno ok. 12 stopni. Andrzej pracuje przy łódce, wymył pokład i SAM postawił maszt! Pracuję , jak ten głupi, w ogródku. Kopię, rozrzucam po grządkach smaczny kompost, sadzę sieję, podlewam itd.  zostało do przekopania 20% i do obsadzenia 36%. Pietruszka i marchewka czają się i jeszcze nie wzeszły. Także tzw. polski czosnek jakoś nie chce puszczać korzeni i rosnąć.  Wzeszły tylko rzodkiewki i rukola. Na noc przykrywam grządki żeby nie marzły. Prowadzimy ustabilizowany tryb życia. Iga smacznie gotuje, Andrzej pracuje przy łódce, a ja zmywam naczynia /bez wewnętrznych oporów/.

 

13 maja 2012  niedziela

Chłodno, ale pogodno. Stawiamy namiot pod dyrekcją Andrzeja, który jest równocześnie głównym wykonawcą. Budzimy ze snu duży stół / wykonany przez Jurka Mao/ i ławki fundacji Pająków. Zachmurzenie 50 %. W słońcu jest fajnie, ciepło. Wieczorem rozmawiam przez radio z Maćkiem z Otwocka. W ogródku nakrywam grządki bo zapowiedzieli przymrozek! O godz. 24 jest już  5 stopni. Niebo wygwieżdżone, czyste powietrze. Zobaczymy ile będzie w nocy.

 

14 maja 2012 poniedziałek

Nadal przez cały dzień słońce i ciepło. Gajewicze robią zakupy w Rynie.  Po południowej „aperetywie” zwozimy nad wodę pomost. Postawienie pomostu zajmuje nam 15 minut. Lód nie zabrał kołków podpory jeno pochylił w stronę brzegu. Kosiarką plewię między krzakami porzeczek. W prognozie ostrzegają przed przygruntowymi przymrozkami. Nakrywam grządki.  W domu temperatura 15 stopni. Palę pod kuchnią. Na zewnątrz temperatura spadła do 7 stopni o godz. 2230.

 

16 maja 2012 środa

Pada od wczoraj . Dotychczas padło ok. 45 mm . Zaczyna mocniej wiać z N. Temp. O 2230 10 stopni. Palę pod kuchnią jest przyjemnie,  ciepło.  Wczoraj złożyłem imieninową wizytę u Zosi w Krzyżakach. W kwiaciarni w Rynie udało się nabyć hortensję. Ugościli mnie  wspaniałymi ruskimi pierogami polanymi smalcem ze skwarkami. Po tym daniu nie mogłem już jeść ciastek. Więc do domu i dla Gajewiczów dostałem wspaniałe ciastka wyrobu Zosi. Przy okazji przywiozłem  zimujące u Nich rowery.

 

19 maja 2012 sobota

Jola przyjechała w czwartek. W domu nadal zimno. Palę pod piecem Joli żeby Najjaśniejsza nasza Dziedziczka nie zmarzła. W piątek Jola kosi całą powierzchnię działki plus zejście do wody i łączkę. Iga  oparła się ręką o stół i nadwerężyła prawy łokieć. Andrzej zawiózł ją do szpitala na ostry dyżur. Iga nosi gips i rękę na temblaku. Dziś już ręka dużo mniej boli. W poniedziałek jadą do chirurga. Iga najbardziej cierpi z powodu niemożności zapisywania haseł w krzyżówkach. Lewą ręką nie potrafi pisać! Prowadzę nocne rozmowy z Maćkiem z Otwocka. Nie daje się skończyć rozmów przed pierwszą w nocy. My zapisujemy w dzienniku czas w GMT , a to jest zaledwie 2300. Czytam „Dzienniki Kołymskie”  autorstwa Jacka Hugo- Badera.  Zdawało się że dużo wiem o gułagach, ale to co On pisze w krótkich reportażach to jest wprost jeden horror. Spotyka wiele ludzi, którzy opowiadają swoje losy lub ich rodzin.  Na Kołymie nadal kopią złoto, ale co zarobią w lecie – zimą przepijają co do kopiejki.

 

22 maja 2012 wtorek

Rano o 7 Wybywa Jola z Pluszakiem.  Wczoraj  Jola była w firmie Security w Mrągowie i zawiesiła na 3 miesiące jej dozór. Zakupiła też czujnik do szopy /180 zł/. Bo stary zniszczyli grudniowi włamywacze . Zemścili się na nim za przeszkadzanie w pracy. Wczoraj odwiedziliśmy sąsiada Tomka. Tomka już nie było, ale teraz rezyduje Teściu Edward z żoną Elą. Przyjęli nas ciastkami i herbatą. Nad brzegiem Andrzej zainstalował tablicę z napisem: PRIVATE.  Tę tablicę wykonał Rysio Zarębski wiele lat temu. Do dzisiaj podziwiam piękne litery tego napisu. Widać rękę prawdziwego mistrza.  Ponadto Andrzej przykręcił do stojaka na ręczniki tablicę SECURITY, widoczną od strony wody. W ogródku sieję rządek kopru i sadzę cebule, które obudziły się i chcą rosnąć. Dzień był upalny, więc podlewam grządki. Słabo wszystko rośnie. Tylko co trzecie nasienie ogórków wykiełkowało podobnie kabaczki i cukinie. Marchewka jeszcze nie wykiełkowała. Jutro zaoram i na nowo posieję.

 

24 maja 2012 ćwiartek

Skoro nie ma nic do picia to przynajmniej niech dzień tygodnia o tym przypomina. Już drugi dzień pogoda jak drut.  Ciemno niebieskie niebo bez chmurki. Za to wieje mocny  północno wschodni wiatr w podmuchach do 7  B. Pozimniało jest 20  stopni i na wietrze jest zimno. Andrzej założył trzecią kotwicę bo wiatr i fala grożą zerwaniem kotwic. Pod wieczór uruchamiamy piłę i obcinamy gałęzie świerku, który został złamany przez padającą sosnę. Przygotowujemy kołki pod stół na brzegu. Wieczorem wiatr cichnie jak to w wyżu. Jest cicho i ciszę przerywają trele słowika. W dzień drzewa pod wpływem wiatru tak szumiały jakby tuż za nimi leciał helikopter. Żaglówki odważały się pływać tylko na foku.

 

26 maja 2012 sobota

Dziś wiatr z NW ale słabszy. W słońcu ciepło i przyjemnie. Jak go zakrywa chmura – natychmiast ubieramy koszule i dresy. Dziś sobota i myjemy głowy. Rano myjemy się w jeziorze a po namydleniu przepływamy do momentu aż skóra wyraźnie boli z zimna. Przy brzegu, w słońcu, temperatura wody ma 16 stopni. Mimo długiego ciepłego dnia ogródek słabo się rozwija. Sadzę fasolę tyczkową i fasolę szparagową.

 

30 maja 2012 środa

Rano o 1000 wybywają Gajewicze. Z Warszawy o 1500  meldują, że szczęśliwie dojechali. Wieczorem przyjeżdża Jola z Pluszakiem /czyli po mojemu z Kiszczakiem/. Cały dzień ostro pracuję. Dziś dzień dendrologiczny tzn. obcinam suche konary dzikiej róży, śliwek, gruszy i ałyczy. Palę obcięte gałęzie. Kończę pracę  wraz z nadejściem zmroku. Jola woła na kolację i na spróbowanie Calvy Jory. W weekend odwiedziłem Ewę w Giżycku. Ewa jest i była przyjacielem domu, przyjaźniła się z Teresą. Wysłuchałem kilka fragmentów jej przeżyć podczas wywózki na Sybir. Współczesny młodzian nie zrozumiałby nic tych opowieści a na pewno by nie uwierzył o okrucieństwach tamtych czasów . Dwa dni temu, z Andrzejem, w dwie kosiarki , skosiliśmy podwórko i okolice. Spieszyliśmy się bo na horyzoncie czaiły się burzowe chmury i zbliżał się termin przyjazdu Joli… Wbiliśmy nowe kołki pod stół biesiadny nad wodą.  Teraz stół jest wyżej położony i kolana swobodnie pod nim się mieszczą. Psy będą miały nieco utrudniony dostęp do aperetywowych przysmaków. Dawno - dawno  temu rozważałem projekt budowania muru z butelek po wypitych  trunkach.. Muszę policzyć jak byłby długi przy założeniu wysokości 2 m? W ostatnich latach budowa uległaby spowolnieniu bo już zdrowie nie to i ubyło kompanów do tej działalności itd. itp. Przeważają abstynenci, albo ci, którzy biorą leki. Zadanie policzenia zlecę jak się pojawi jakiś rodzic z niezwykle inteligentnym, ba, genialnym  potomkiem /wg. rodzica przekonania/. Dawno temu dałem zadanie Andrzejkowi Gogaczowi: Ile jest kropli wody w Jeziorze Tałty? Po bardzo długim namyśle zapytał - ile jest m3 wody? To dało się policzyć bo na mapie była podana średnia głębokość i powierzchnia jeziora. Dalej już nic nie mógł wymyślić.  Wystarczyło wziąć buteleczkę np. do zakraplania oczu o znanej pojemności i policzyć ile kropli jest w cm3 wody. Żeby już nikogo nie niepokoić donoszę, że w cm3 wody mieszczą się 33 krople. A ile jest tych kropli w jeziorze to kiedyś policzę. Na razie do niczego nie jest to mnie potrzebne. Przed chwilą smakowałem krople nalewki  z ziół trojanki litewskiej. Według przepisu nalewka musi  jeszcze leżakować dwa miesiące. Będę kontrolował do ostatniej kropli / krwi/. Hi.

 

31 maja 2012 czwartek

Pozimniało, pochmurniało i jest czas na roboty w pomieszczeniach. Reanimuję drzwiczki do pieca Joli. Pękły na pół i należało coś z tym zrobić. Dwa tygodnie temu Jola woziła je po Mrągowie, ale nikt nie wyraził ochoty na  spawanie żeliwa. Zaproponowali kupno nowego kompletu drzwiczek. Dziś, jak zrobiło się zimno, wziąłem się za naprawę. Teściu Tomka wykonał dwa kątowniki, które po wywierceniu otworów na śruby spięły te pęknięte połówki. A trzeba było napalić, bo w pomieszczeniach temperatura spadła do 14 stopni. Wieczorem odwiedzamy teściów . My serwujemy cytrynówkę, a Oni własnej roboty pyszny  ajerkoniak. Jest tak gęsty, że konsumujemy go łyżeczką. Rozmawiam przez komórkę z Karmeną. Nie może przyjechać bo bardzo źle znosi podróże. Za to zaprasza żeby Ją odwiedzić we Wrocławiu.

 

Kwiecień

Maj

Czerwiec

Lipiec

Sierpień

Wrzesień

Kronika_Jurajska_2012